Chciałabym poruszyć bardzo ważny temat, mianowicie czy na diecie redukcyjnej/odchudzającej można pić alkohol.
Nie jest to łatwa sprawa. Wiele osób jest w stanie zrezygnować ze słodyczy czy fast foodów, ale na ograniczenie alkoholu nie chce się zdecydować. Postaram się liczbami (i nie tylko) przekonać was do tego, że procenty warto, a nawet powinno się znacznie ograniczyć, gdy chcemy schudnąć.
1g czystego alkoholu to energia równa 7kcal. Jest to prawie dwa razy więcej niż ma 1 gram białka czy węglowodanów. Tylko tłuszcze są bardziej kaloryczne, ale niewiele, bo posiadają 9kcal w 1 gramie.
Ale ile to jest w przeliczeniu na porcję, którą wypijamy?
-
Kieliszek wódki (50ml) to 110kcal
-
Kieliszek (150ml) wytrawnego czerwonego czy białego wina to 100kcal
-
Pół litra piwa (tak, to również jest alkohol!) ma 250kcal
A jeśli dodamy do tego jeszcze sok do przygotowania drinka, czy syrop do piwa to robi nam się naprawdę niezła bomba kaloryczna. I jeszcze inna kwestia jest taka, że zazwyczaj na jednym kieliszku się nie kończy…
Liczmy dalej:
Dieta redukcyjna to średnio 1500-1900kcal dla kobiet i 1800-2200kcal dla mężczyzn. Jeśli kobieta wypije tylko jedno piwo (przy założeniu, że przyjmuje 1500kcal dziennie), to będzie dla niej 17% całego zapotrzebowania dziennego. To będzie 17% pustych kalorii, przez które nie będzie ona mogła zjeść czegoś wartościowego, pełnego witamin i minerałów, jak np. kanapka z awokado i pomidorem, czy sałatka owocowa.
1200-1500kcal to minimalna ilość, dzięki której jesteśmy w stanie pokryć zapotrzebowanie na witaminy i minerały, jedząc pełnowartościowe produkty. Jeśli tych produktów będziemy jeść mniej, zastępując je pustymi kaloriami (słodyczami, alkoholem), nie pokryjemy naszego zapotrzebowania na niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu witaminy i minerały.
Ponadto! Alkohol wpływa na nas rozluźniająco. Czujemy się zrelaksowani i odprężeni. Ale też trudniej nam nad sobą panować. Pod wpływem alkoholu dużo trudniej trzymać się postanowień. Dodatkowo, jeśli alkohol pobudzi nasz apetyt (a takie działanie ma), to jesteśmy straceni. Wiele osób na diecie świetnie sobie radzi, trzyma się postanowień, jest wytrwała w dążeniu do swoich celów, a wystarczy jeden czy dwa kieliszki wina i już hamulce puszczają. Niestety, niewielu z nas udaje się aż tak nad sobą panować, żeby odmówić sobie przekąsek do czy po alkoholu, a jeśli nie potrafimy, to zdecydowanie radziłabym po prostu zrezygnować z tej używki.
Jeśli nasza silna wola jest na tyle silna, że wiemy, że na jedzenie się nie rzucimy, to lampka wina nie zaszkodzi. Nie ma co ukrywać, alkohol jest profilaktyką chorób układu krążenia. W najzdrowszej z piramid żywieniowych – śródziemnomorskiej, alkohol wskazany jest kilka razy w tygodniu (czerwone wytrawne wino). Niestety w Polsce IŻŻ nie może sobie pozwolić na takie propagowanie alkoholu, bo wiele osób by to opatrznie zrozumiało. Jeśli alkohol jest zdrowy – to na całego. Ale nie tędy droga. Jak już wspominałam wiele razy, wszystko w odpowiednich ilościach.
Podsumowując, nie zalecam spożywania alkoholu w trakcie diety redukcyjnej. Są to zbędne kalorie, na których miejsce powinniśmy dostarczać coś wartościowego. Jeśli jednak zdecydujesz się na procenty, uczciwie wliczaj wszystkie w bilans kaloryczny dnia, wybieraj trunki wytrawne, bez słodkich dodatków jak sok czy syrop.