Ostatnio bardzo mnie wzięło na meksykańskie jedzenie. Co prawda te samki przypadły mi do gustu już bardzo dawno i mogę powiedzieć, że Mexicana to jedna z moich ulubionych knajp, ale ostatnio zaczęłam kombinować sama w domu.
A jak w Sylwestra szwagier powiedział mi, że moja Enchilada jest LEPSZA niż w jakiejś tam restauracji tooooooo… dopiero urosłam! (hahaha :D) I jako taaaaka „ekspertka” kombinuję coraz więcej 😉
Skoro poruszyłam temat knajpy to napomknę kilka słów w tej kwestii. Zdecydowanie uważam, że jedzenie przyrządzone w domu jest lepsze niż w jakże popularnych jadłodajniach typu właśnie Mexicana, czy Sphinx, Dagrasso, Pizza Hut, Tawerna, Bierhalle… Kucharką zawodową nie jestem i bardzo wielu rzeczy o gotowaniu nie wiem, ale rzadko kiedy „udaje” mi się wysuszyć krewetki na wiór, zrobić niedobrego schabowego czy spaloną pizzę. A niestety w „restauracjach” tego typu, co wymieniłam, takie przypadki to właściwie standard. Powiem wam szczerze, że praktycznie zawsze wychodząc na obiad na miasto, mam jakieś „ale” do jedzenia. Nie to, że aż taka wymagająca jestem, ale np. totalnie suche i spalone mięso to już przesada jak na co najmniej 30zł za danie! Poza tym takie drobiazgi jak za dużo octu w buraczkach, za mało masła w puree, rozgotowany makaron, zbyt ciapciowate awokado w sałatce itp. też robią swoje. Na minus oczywiście.
A w domu? Zrobicie sobie taaaakie pyszności w tej samej lub dużo niższej cenie! Idealnie doprawione pod wasz gust. Idealnie ciepłe!... Po prostu po waszemu😊
Raz tylko jadłam naprawdę doskonały obiad w KAŻDYM możliwym calu, łącznie z estetyką podania, ale było to w 5 gwiazdkowym hotelu i cena tego dania była z całą pewnością zdecydowanie za wysoka jak na przeciętną kieszeń (dzięki Bogu nie ja musiałam za to płacić, bo to był obiad służbowy😊).
Po co to piszę, pewnie się zastanawiacie 😊 Ano po to, żeby was przekonać do gotowania w domu. Wiem, że wyjście na miasto jest bardzo fajne i sama to bardzo lubię, zwłaszcza, jeśli chodzi o atmosferę i fakt, że jedzenie ktoś podstawia nam pod sam nosek, ale, na co dzień naprawdę warto przygotowywać posiłki samemu w domu. Po pierwsze, wasz portfel odetchnie z ulgą a po drugie – będziecie jeść wszystko to, co tylko wam się podoba (no, może nie wszystko, bo na homara poluję już z pół roku i nie mogę nigdzie dostać :P). I będzie podane tak, jak lubicie! 😊 Nie mogę pominąć faktu, że gotowanie w domu ze sprawdzonych i dobrych jakościowo składników jest też po prostu zdrowsze.
Tak, wiem, że niektórzy powiedzą – ale ja nie umiem. No cóż, na to mogę tylko odpowiedzieć, że trening czyni mistrza. Nikt się kucharzem nie rodzi 😊 Każdy musiał kiedyś przejść przez etap przypalonych garnków i dziwnych min rodziny w trakcie posiłku. Ale od czegoś trzeba zacząć, co nie?
Ok, ale wróćmy do naszego chili z kurczaka.
Powiem szczerze, że kuchnia meksykańska ma potencjał! Sporo pomidorów, strączki, których my, Polacy, boimy się tak panicznie, czosnek, ostre chili, awokado… A! I kakao 😊😊 Tak! Zdecydowanie ma potencjał. Tylko czasem zamiast tłustych mięs można użyć czegoś lżejszego, dać więcej warzyw…
Wiecie, jak tak od strony techniczno-zdrowotnej patrzę 😉
I tak sobie ostatnio myślałam, kombinowałam i stwierdziłam, że zrobię chili, ale nie tradycyjne con carne z wołowiny, a z fileta kurczaka. Dzięki temu danie jest dużo łatwiej strawne i dietetyczne. W smaku super! Ale o tym sami musicie się przekonać 😉
A do dania sałatka z pomidorków koktajlowych (lub zwykłych) z pysznym orzechowym awokado. Ja używam odmiany hass. Uważam, że jest lepsze i ogólnie łatwiejsze we współżyciu z moją osobą. Nie czernieje tak szybko jak jest dojrzałe i ma bardziej orzechowy smak. Też to zauważyliście?...
Chili świetnie smakuje odgrzewane, także spokojnie możecie zrobić więcej. Mój przepis jest mniej więcej na 6-8 porcji (taaaa, poszalałam…), ale w razie konieczności czy chęci, zredukujcie ilość składników o połowę.
A wiecie, ile czasu się robi to chili? Ok. 30min! Idealnie, co nie? 😊
Do przygotowania chili z kurczakiem w wersji fit będziecie potrzebować:
-
Filet z kurczaka – 1kg
-
Pomidory w puszce – 1 puszka
-
Cebula – 2szt.
-
Czosnek – 4-5 ząbków
-
Kukurydza w puszce – 1 puszka
-
Fasola czerwona w puszcze – 1 puszka
-
Papryka czerwona – 1szt.
-
Ryż biały (ja użyłam mojego ulubionego – jaśminowego) – 1 szklanka – ilość przed gotowaniem
-
Olej do smażenia – 2 łyżki
Przyprawy:
-
Oregano suszone – 2 łyżeczki
-
Kumin – 2 łyżeczki
-
Słodka papryka – 2 łyżeczki
-
Ostra papryka – 1 łyżeczka
-
Chili – ½-1 łyżeczka (w zależności jak ostre chcecie mieć danie)
-
Kakao gorzkie – 1 łyżeczka (lub kostka-dwie gorzkiej czekolady)
-
Sól – 1 łyżeczka
Dodatkowo:
-
Ser żółty
-
Awokado
-
Pomidory świeże
-
Kolendra (ja nie mogłam dostać w sklepie, więc użyłam pietruszki)
-
Kurczaka mielimy w maszynce
-
Ryż gotujemy
-
Cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na oleju w garnku, w którym będziemy przyrządzać danie
-
Do cebuli dodajemy mięso i dokładnie obsmażamy
-
Gdy mięso się podsmaży dodajemy pomidory z puszki, fasolę, kukurydzę, pokrojoną w kostkę paprykę, przeciśnięty przez praskę czosnek, ryż i wszystkie przyprawy i gotujemy 10 min.
-
Fajnie jest zostawić to danie na jakąś godzinkę, żeby smaki się połączyły i ponownie podgrzać
-
Chili podajemy posypane żółtym serem, kawałkami pomidora i awokado oraz kolendrą
Proste, co? Takie jak lubię 😉
Smacznego!