Anna Nowak
Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest z ta naszą silną wolą? Czy jedni mają ją większą od innych? Co warunkuje fakt, że w ogóle ją posiadamy? Kiedy jesteśmy wstanie stwierdzić, że to silna (czy też mniej silna) wola, czy może coś innego, jak przymus, chęć udowodnienia czegoś czy chwilowe „objawienie”?
Jak to jest, że jedna osoba będąc przypuśćmy na diecie redukcyjnej trzyma się jej skrupulatnie, a druga rezygnuje, zanim minie jeden dzień? Czemu jednej osobie jest łatwiej odmówić sobie dodatkowej porcji deseru a inna twierdzi, że nie musi, choć powiedzmy sobie szczerze, naprawdę powinna?
Powiem uczciwie, że te wszystkie mechanizmy naszych wyborów, sytuacji i konkretnego umiejscowienia w czasie, kiedy je podejmujemy, okoliczności, kiedy decydujemy się na tą czy inną drogę, bardzo mnie fascynują.
Czemu dziewczyna, która do tej pory uważała, że wygląda i czuje się świetnie w swoim ciele, że nie przeszkadza jej fakt, że nosi rozmiar XXL (bo przecież korporacje odzieżowe myślą dzisiaj o wszystkich, tych mięciutkich i puszystych też!) w obliczu bodajże zbliżającego się ślubu rodzonej siostry nagle stwierdza, że chce zmiany? A wcześniej nie chciała. Ba! Nie mogła! Sama mówiła, że jak ogranicza jedzenie to jest ciągle głodna i rozdrażniona, że po warzywach i owocach boli ją brzuch, że „zieleniną” to ona się nie najada. Poza tym przecież świetnie wygląda (każda koleżanka jej to mówi)! Po co zmiana?
A tu nagle BUM! Przychodzi TA chwila i… Przebudzenie Mocy! Nagle mogę. Ponadto! Od tego moment chcę! Już mi nie przeszkadza, że po jabłku mam wzdęcia (nie czarujmy się, każdy organizm będzie się na początku buntował, jak mu dostarczymy taką frajdę po latach wstrzemięźliwości ścisłej od wszystkiego co posiada błonnik), przecież za tydzień/dwa wszystko się łanie unormuje. Sałatka zamiast batona na przekąskę? Jasne!
Albo sytuacja, kiedy widzisz swojego byłego męża z nowo poślubioną blond pięknością z figurą (jakżeby inaczej?) modelki. Nagle stwierdzasz, że te chipsy wieczorem to jakiś szajs! Chipsy? Przecież Ty nawet nie lubisz chipsów! Następnego dnia pędzisz na pobliską siłownię….
Powyższe sytuacje to tylko przykłady. Tak naprawdę tym bodźcem, motywatorem czy objawieniem (zaznacz prawidłowe) może być wszystko. Czy to zbliżające się wakacje, czy Twoja przyjaciółka w nowej sukience (zazdrość motywuje, oj tak!), a może choroba, która wymaga wprowadzenia pewnych zmian. Nagle, w jednej chwili swojego życia stwierdzasz, że to, czego się tak kluczowo trzymałeś nie ma sensu, że chcesz zmiany. Że dasz radę, mimo, że wcześniej nie brałeś tego nawet pod uwagę. Zarzekałeś się nawet, że rady nie dasz.
Tym czymś jest MOTYWACJA! Banał, wiem. Ale czyż nie prawdziwy? Czy to nie takie momenty w życiu warunkują niejednokrotnie nasze dalsze postępowanie?
Czemu mielibyśmy nie korzystać z takich motywatorów, które podsyła nam życie? Co z tego, że chcesz się zmieścić w sukienkę z czasów szkoły, czy chudniesz, bo masz nową dziewczynę i chcesz wyglądać bardziej sexy? Jeśli to jest TEN moment, ta sytuacja, która ma Co pomóc coś zmienić to czemu nie skorzystać. Mądrzy ludzie mówią: jak chcesz to zmienić to zrób to tylko dla siebie, nie patrz na męża, przyjaciółkę czy za małą sukienkę, patrzy tylko na siebie. A jeśli Ciebie mobilizuje właśnie tylko TA sukienka? Jeśli to dla niej chcesz zmienić swoje życie (no, może tylko jadłospis), to czemu z tego nie skorzystać?
Posłuchaj tych mądrych ludzi, jeśli chcesz albo posłuchaj siebie. Wybierz. Ale jeśli ta sukienka mówi schudnij, a Ty schudnąć naprawdę musisz, jeśli nowa żona Twojego byłego męża jest bodźcem do jakiś zmian to korzystaj! Życie czasem pokazuje nam dziwne ścieżki. Jedni Ci powiedzą, że na to wesele to wcale nie musisz zrzucać tych 10kg, ale jeśli przez głowę Ci przeszło, że chcesz, to dlaczego nie? Bo to na ślub? Bo zmiana ważna jest tylko wtedy, kiedy usiądziesz w domku w ciepłych papuciach i dokładnie przeanalizujesz co i jak? Tak bez bodźca? Cóż…. Wybór należy do Ciebie, ale jeśli miałabym coś doradzić to tylko to, żeby korzystać z życia pełnymi garściami! I jeśli daje Ci taką mobilizację jak ślub siostry, to korzystaj! I ciesz się z tego, że pomysł zmiany w ogóle zaświtał Ci w głowie.